Wyjazd udany po za pewnymi niedociągnięciami. Polecam wszystkim ten sposób aktywnego wypoczynku!!
piątek, 25 grudnia 2009
Biegówki Jakuszyce 18-20.12.2009
Wyjazd udany po za pewnymi niedociągnięciami. Polecam wszystkim ten sposób aktywnego wypoczynku!!
czwartek, 24 grudnia 2009
Szczęście w nieszczęściu
Wizyta z wkładkami nie była najtańsza, ale mogę biegać w końcu na zdrowiu się nie oszczędza! Gdybym posłuchał się pierwszego „specjalisty” i wegetował 7 miesięcy, zapewne zniszczyłby mi nadchodzący sezon. Natychmiast po opuszczeniu gabinetu zadzwoniłem do Pana Galla, aby brał mnie pod uwagę przy wyjeździe na biegówki;D
Morał: nie lekceważcie najdrobniejszych urazów, a jak już faktycznie coś jest na rzeczy, to radzę od razu iść do ortopedy MEDYCYNY SPORTOWEJ!!
P.S- po wizycie natychmiast udałem się na trening, kolano działa :)
niedziela, 29 listopada 2009
Troszkę o innym sporcie:) Mistrzostwa Gminy Przemęt w siatkówce - faza grupowa.
sobota, 28 listopada 2009
Trening w Bojanicach koło Leszna
Mieliśmy zostać na jakiś rozmowach, co do zimowych przygotowań, jednakże terminy nas goniły i ostało się na krótkiej rozmowie co do ilości kilometrów nabieganych i do nabiegania.
Terminy na goniły ponieważ, o 16.00 rozpoczynał się gminny turniej w siatkę. Jako, że jesteśmy nie chwaląc jeszcze Mistrzami Gminy nie mogło nas zabraknąć, jednak dokładniej o tym jutro …
czwartek, 26 listopada 2009
O-STUFF vs. SX-Sport
środa, 25 listopada 2009
reklama
Galeria Pateli
Galeria Azymutu
Amatorski filmik z biegu
Miłego oglądania:)
wtorek, 24 listopada 2009
Konsultacje Kadr Wojewódzkich Puck 20-22.11.2009
Niedzielny poranek zapowiedział się całkiem pomyślnie, gdyż dowiedzieliśmy się, że poranny wykład jest odwołany. Po wczorajszej dawce było mi to na rękę, pewnie nie tylko mi :PPP W niedzielę odbył się tylko jeden trening na mapie, gdzie był rozgrywane GPPomorza. Teren łatwy( w żadnym stopniu nie przypominający tereu pod JWOC 2011), jednakże utrudnieniem była częściowa warstwicówka, liniówka oraz kanał. Z mojego biegu jestem umiarkowanie zadowolony, na PK 9 zakręciłem się, jak woda w kiblu i lecąc dobrze nie wiem dlaczego posiałem od tak sobie 6 min :(. Resztę trasy pokonałem bez większych problemów, jedynym mankamentem był szwankujący kompas na kierunku(musze wymienić gnoja :PP). Powrót, szybki obiad, prysznic i o 13.56 udaliśmy się w drogę powrotną.
Jedyne co nasuwa mi się na myśl po tym zgrupowaniu, iż znikąd nie biorą się problemy z moją psychiką w bno i to że jeszcze nie dorosłem do pewnych spraw nie do końca związanych z orientacją…
P.S. – swoje przygotowanie do nowego sezonu rozpoczynam od grypy, oby takiego rodzaju „sposób treningu” nie był więcej praktykowany ;(
niedziela, 22 listopada 2009
wtorek, 17 listopada 2009
Suma sumarum 2009
Okres: od 29.11.2008 do 15.11.2009 ( 50tyg. w tym 5tyg. kontuzjowany lub chory).
Ilość dni bieganych: 186 dni, 50,9% roku.
Czas treningów: 154h 29min.
Gibkość: 34h 40min
Średnio 61min na trening.
Ilość kilometrów: 1584,8km
Średnio na trening 8,5km
Suma rytmów: 27040m
Siła biegowa:
- rytmy pod górę: 10.9km,
-wieloskoki: 8.7km,
-skip A: 12.2km.
Siła ogólna: 20h 11min
W terenie: 75h 57min 49sek
Teoria: 8h 30min
Inne dyscypliny: 72h 55min
Długość tras na zawodach: 243,8km.
poniedziałek, 16 listopada 2009
Meeting Orientamento Venezia '09
O godzinie 17.04 wyjechaliśmy zielonym punciokiem z powrotem do Moch. Podróż potrwa z 12h, dokładnie nie jestem świadom, gdyż piszę to gdzieś w okolicach Monachium. Ta męczarnia jest warta zachodu. Za rok chcę jeszcze raz!!! Jedne z najlepszych zawodów w moim życiu jak nie najlepsze.
środa, 11 listopada 2009
Zakopiańskie podrygi, Niepodległościowe wojaże
sobota, 31 października 2009
Wjeżdżanie sobie na ambicję!
sobota, 24 października 2009
Smak czy niesmak
Początek biegu był dobry, pierwsze 3 punkty czysto i w miarę przyzwoicie. Na czwarty punkt popełniłem błąd typu "jest dziura w płocie czy nie?"(odp: dziura była :D) Wybrałem pewny wariant obiegając płot, jednakże tam podłoże było mało komfortowe i Patel mnie doszedł na 1min, prowadziłem przez kolejne 3 punkty,a później to wózek za nim przez dwa punkty i mi uciekł. Dwa punkty idealnie i znowu Mateusz pojawił mi się przed oczyma. Następne dwa punkty pobiegłem z kontrolą kierunku na Patele. Na punkt czternasty zdecydowałem się obrać wariant indywidualnie i pobiegłem po kresce na punkt. Bezmyślnie atakowałem na punkt po kresce, ponieważ liczyłem na dziurę w płocie, bo było ich dziś co niemiara. Zawiodłem się, gdyż tym razem żadnej nie było i obrałem wariant powrotny do najbliższego przejścia, który był kolejnym błędem, ponieważ przejście było jakieś 100m dalej, jednak w tym miejscu miałem mapę podartą i nie zauważyłem owego przejścia, ach ten brak ofoliowanych map. Powrót kosztował mnie te 2 minuty i trzecie miejsce! Przed którym miałem 33sekundy przewagi nad czwartym!
Trenowałem przed jakieś 4 tygodnie, może za mało, hyyyym na pewno :))). To jest piękno sportu. Raz dziękujesz Bogu, że dzięki błędom innych zawodników i swojej dobrej dyspozycji mogłeś znaleźć się na podium, a innego dnia przeklinasz to. Zawody w sumie ukończyłem na 6 miejscu, minimum zastało spełnione, jednakże moje ambicje są znacznie większe. Zwłaszcza, gdy się trenuje. Może za mało tyram żeby się mierzyć z najlepszymi? Chyba tak i to najlepiej obrazuje ile pracy mnie czeka zimą! Sentencja, która będzie mi przyświecać przez kolejne kilka miesięcy to: "tylko szczyt głupoty zdobywa się bez wysiłku".
Oto dygresja Pateli po którymś głębszym: "... ja wiedziałem, że ty się nie będziesz liczyć, bo jesteś za bardzo podpalony..."
środa, 21 października 2009
Przedsmak szkolnych
Listy startowe
wtorek, 13 października 2009
Historia Grabczykowej orientacji part.1
Zacznę historię od kilku lat przed rozpoczęciem mojej przygody z bno, aby nadać troszkę dramaturgii wydarzeniom.
Pewnej chłodnej jesieni w roku 2000 obudziłem się, by udać się, jak co dzień do przedszkola. Wstałem z łóżka i padłem, jak ścięty na podłogę. Nie mogłem utrzymać się na nogach. Natychmiast udałem się z tatą do lekarza w Wolsztynie, a on z miejsca powiedział, że zostaje na oddziale. Po spędzonym tygodniu przeniesiono mnie na ortopedię do Poznania. Tam trzy tygodnie spędziłem z nogami na wyciągach. Stwierdzono u mnie zapalenie stawów biodrowych. Po niecałym miesiącu spędzonym w szpitalu zostałem wypuszczony do domu. Jakoś się z tego wylizałem, ale lekarz przy wypisie powiedział, że żadnych sportów to ja uprawiać nie będę (co ze mnie wyrosło to wszyscy wiecie ;p). Wtedy ta diagnoza na małym Grabczyku żyjącym wówczas z zbierania pokemonów i budując chatki na drzewach dużego wrażenia nie zrobiła. Jednak, gdybym teraz takie słowa usłyszał od lekarza, udusiłbym go stetoskopem.
Moja kariera rozpoczęła się 21 kwietnia 2002 roku. Namówiony przez najlepszego kumpla z bloków (Jacka), postanowiłem przyjść na trening na „Łyska”, tam pan Galla wytłumaczył mi, jak się ustawia mapę z kompasem i powiedział, że jutro na zawodach mam biec po faworkach podbijając wszystkie punkty po kolei. Trening poszedł pomyślnie, dogoniłem Emila :P . Drugiego dnia udałem się na zawody do Goraja. Pierwsze zawody pierwsze zwycięstwo. Wlałem samemu Jacowi, który biegał już z rok, dwa. Moja radość była niepełna, ponieważ nie dawali medali.
Ostatnio mama przypominał mi ja to na wycieczce komunijnej do Lichenia (jakoś środek maja) pan Galla namawiał Pioska, Małego, Sarę i Gretę, aby przyszli na trening i zaczęli biegać. Jaki sposób pozyskiwania nowych zawodników, to były czasy.
Kolejnymi zawodami były Mistrzostwa UKS-ów Dolnego Śląska 8 czerwca 2002 roku. Tak mi się spodobało bieganie, iż postanowiłem się do tych zawodów przygotować na trzy tygodniowym obozie wysoko górski na Łysaku :P. Skutki było widać. Jednak bieg ukończyłem na trzecim miejscu. Jacek poczekał minutę na Pyrkę i przywiózł go do mety. W ten sposób Pyrka był pierwszy, Jac drugi, a ja trzeci. Zawody już były klasa! Tam zdobyłem swój pierwszy medal. Po tych zawodach dostałem swój pierwszy dederon od Świstaka. Taki czerwony z białym paskiem na środku i podartymi rękawami. Wtedy czułem się doceniony i moje marzenie się spełniło, „mam prawdziwy dederon” ;D
W wakacje udałem się z Pyrką, Jackem i Małym na obóz do Przesieki. Zostaliśmy ulokowani w Zielonej Gospodzie. Przez dwa tygodnie trenowaliśmy pod okiem Przemka Domagały.
Na jednym z treningów biegaliśmy parami Ja z Jackiem i Pyrka z Małym. Dogoniliśmy chłopaków i zaczęliśmy pokonywać trasę razem. Przy zbiegu Jac skręcił sobie kostkę. Został zachowany duch fair play i zostawiliśmy go, aby skończyć trening. Błysk geniuszu tandemu Grabczyk-Pyrka i wylądowaliśmy w jakieś wiosce poza mapą :P W akcie desperacji zapukaliśmy do jakiegoś domu z prośbą o skierowanie nas w stronę Przesieki. Wytyczonym szlakiem udaliśmy się w stronę zakwaterowania, w którym czekał na nas Jac z bananem na twarzy.
Obozik przedni, na którym rządziliśmy ostro. Wyrwałem drzwi z zawisów. Pyrka kolekcjonował guzy na głowie. Śliwa urosła mu chyba z 1cm! Klucze to średnio gubiliśmy raz na trzy dni. Pierwszy raz zostaliśmy przyłapaniu na picu piwa przywiezionego z wyjazdu do Czech!!! Myyy a jakie było dobre ;D. Opalanie się na tarasie, nie wstawanie na rozruch! Nie chodziliśmy na obiady, bo nie byliśmy głodni, a potem zamawialiśmy pizze, z którą też były różne hity. Jeden z najlepszych obozów, na jakich byłem, który został zwieńczony GPPolonia w Jeleniej Górze na których byłem trzeci :D
Pierwszy rok mojej kariery przebiegł na beztroskim jeżdżeniu na zawody i wynikach, które też niewiadomo z kąt się brały, ale było przednio. Kolejne sezony mojej mało ciekawej kariery postaram się opisać w następnych tygodniach tej dobijającej jesieni.
P.S- postarałem się wrzucić wszystkie mapki, jakie znalazłem z zawodów i obozu.
wtorek, 6 października 2009
BnO, a wypracowanie na polaka
„Pewnego dnia wybrałem się z mym matczynym klubem na zawody w biegu na orientacje. Wyjechaliśmy z pod szkoły o godz. 8.00 i nic nie zapowiadało, że będą to niezwykłe zawody.
Dojechaliśmy na miejsce godzinę przed startem. Spojrzałem na minuty startowe i okazało się, że goni mnie na dwie minuty Michał Olejnik, alfa i omega polskiej orientacji sportowej. Plan miałem prosty, na początku pobiec na tyle mocno, na ile dam radę, a gdy mnie dogoni, biec za nim. Ruszyłem do lasu z pełnym impetem. Pierwszy punkt czysto, drugi także. Trójka, błąd na 1.30 min i mnie miał! Postanowiłem biec za nim tak, alby nie być dla niego kamieniem u czyi. Po przebiegniętych trzech czwartych trasy, czułem się jakbym przeszedł gehennę, przeżył gehennę. Jednak postanowiłem nie odpuścić, choćby za cenę przejścia na łono Abrahama i biec dalej za błękitnym dederonem. Na zbiegu do piątego punktu doszła do mojej głowy hiobowa wieść. Przewróciłem się, a Michał mi uciekł. Pomyślałem sobie Bóg dał, Bóg wziął. Postanowiłem pokazać, że nie mam miedzianego czoła i powalczyć do końca sam. Tempo wolniejsze, ale bezbłędnie dobiegłem do mety. Mój czas był obiecujący. Okazało się, że w tym wariackim biegu zapomniałem podbić jednego punktu i zostałem zdyskwalifikowany.
Tak pięknie zapowiadały się te zawody. Stałem się kozłem ofiarnym swoich wygórowanych ambicji. Niepotrzebnie się podpaliłem. Należało biec swoje, ale taki jest sport.”
Gdy otrzymałem zeszyt z oceną, dumny z siebie otworzyłem go na wypracowaniu. Byłem pewien, że 4 wpadnie. A tu niespodzianka tylko 3! Bez chwili wahania wystartowałem do nauczycielki z pytaniem, dlaczego tak mało? Odpowiedź był jednoznaczna: „zbyt potoczny język!” Nie pomogły nawet tłumaczenia, że to: „proza polskiej orientacji sportowej.” Cóż chciałem dobrze, wyszło jak zawsze:) Chociaż 3 to zawsze pozytywna ocena :PPP
poniedziałek, 5 października 2009
Wyniki on-line na MP
niedziela, 27 września 2009
Memoriał Lisa - Cytadela Poznań
2,3 pkt - pewnie i czysto.
czwartek, 17 września 2009
Psychika w BnO
poniedziałek, 14 września 2009
KMP Gdynia '09
czwartek, 10 września 2009
Grabczyk od czarnej roboty :P
Trening nocny był pozytywną odskocznią od biegania po lesie w dzień i fajnym doświadczeniem. Już padły propozycje na kolejny nocny trening za dwa tygodnie, może są jeszcze jacyś chętni na bieganie w nocy po lesie??
sobota, 5 września 2009
MTSF
poniedziałek, 31 sierpnia 2009
Grand Prix Pomorza '09
Co do zawodów to były zoriganizowane dobrze. Jedynymi uchybieniami były brak toy-toy'a pierwszego dnia oraz nie do końca dobra miejscami mapa. Teren zawodów był bardzo trudny do zmapowania oraz opady deszczu spowodowały małe błędy na mapie. Zawody oceniam pozytywnie i jestem zadowolony, że ostatni weekend spędziłem w Pucku.
poniedziałek, 24 sierpnia 2009
Grand Prix Polonia Przemyśl
W biegu Szwejkowskim (sprint) wystartowałem w męskiej elicie i zająłem 29 miejsce na 50 zawodników. Zrobiłem poważny błąd na jedynkę. Bezmyślniej przebiegłem przez górę zamkową zamiast ją obiec co kosztowało mnie 50sek. i 10 pozycji na wynikach.
sobota, 8 sierpnia 2009
...
piątek, 31 lipca 2009
Ambitnie
Po powrocie z OOM postanowiłem zrobić coś ze swoją orientacją. Moje wszystkie "olimpijskie" biegi można spuentować tak: BIEGAŁEM PO LESIE, JAK ŻYD PO PUSTYM SKLEPIE. Tak więc nie ma co się żalić tylko wyciągnąć wnioski i pracować dalej z nadzieją, iż sukces w końcu przyjdzie. Ciekawą myśl podrzucił mi p. Karol: "jesteś zamocny biegowo co do poziomu swojej orientacji"?! Może to i prawda :??? Czy bardziej problem z psychiką??? Wszystko było układane pod OOM i się za bardzo podpaliłem??? Hyyym??? Idąc tropem pana Karola, postanowiłem zorganizowałać sobie trening na mapie, tzw "azymutówkę", po mapie "Golamoska". Mój poziom załamania był wysoki ale nie trwał długo. Po powrocie z Nowego Sącza naładowany AMBICJĄ (nie wiadomo dla czego :D) wziąłem się do pracy na mapie. Za pomocą Magdy która wyrysował mi traski, pomogła w robieniu czegoś co przypominało lampiony i rozstawiła punkty; pobiegałem sobie ok 45min z różnym skutkiem:))) Ale zawsze :D Mam nadzieję, że choć trochę ten trening pomoże mej orientacji:))) Przed GPPolonia postaram się zorganizować podobny trening ale na "Cegielni", by się nie skompromitować na kolejnych zawodach...
Aaa... jakby co to trening został mało-profesjonalnie narysowany w paincie