czwartek, 30 czerwca 2011

EYOC2011 = OOM 2009

Pozwoliłem sobie w tytule przyrównać te dwie imprezy, bo były one dla mnie w tych okresach kariery bliźniaczo podobne. Najważniejsze starty w sezonie, a nawet w karierze. Wszystko podporządkowane pod start, wszystkie treningi z myślą o dobrym występie, myśli w około krążące na ten temat, zbyt duża presja, gorąca głowa podczas biegu, panika po błędzie – kompletne niewypały!!

Można by szukać winowajcy takiej porażki?! W końcu tydzień wcześniej biegało mi się znakomicie na Pucharze Ślęży. Trener, źle przepracowany okres do mistrzostw, atmosfera, złe warunki ? NIE !! Zawody przegrałem w głowie(bo przygotowany byłem idealnie), nie poradziłem sobie z rangą i presją jaka na mnie ciążyła. Zapłaciłem frycowe, w końcu to moje pierwsze tak poważne zawody. Nie pozostaje nic innego jak wyciągnąć wnioski i za rok wrócić mocniejszym, a wszystkich tych których zawiodłem swoją postawą, PRZEPROSIĆ!!

Poniżej wrzucam mapy z przebiegami. Nie chce ich analizować, usprawiedliwiać się. Sami przeanalizujcie i wydajcie werdykt mojej porażki.

Więcej informacji na stronie mistrzostw






wtorek, 21 czerwca 2011

Obóz przed EYOCem

W sobotę kolejny raz ruszyłem pociągiem w stronę Wrocławia. Tym razem na obóz oraz Mistrzostwa Europy. Pierwszego dnia mieliśmy zaplanowany start w Mistrzostwach Wrocławia w sprincie w niedziele klasyk w Pucharze Ślęży, a w kolejnych dniach mini obóz techniczny i łapanie świeżości na ME.

Sprint, który przyszło mi wystartować, uważam za najlepszy jaki biegałem w tym roku (nie byłem na Bobrach). Kadra młodzieżowców i juniorów, idealna mapa( do wbiegu w żółte), trasa ciekawa technicznie oraz wzorcowa organizacja sprawiała, że na tak kameralnych zawodach czułem się genialnie. Biegowo było bardzo dobrze, technicznie również to również. Dzięki kilku wskazówkom Hewiego, trasa po osiedlu nie sprawiła mi żadnych problemów. Dwa błędy pojawiał się na 13 i 14pkt, było to po części spowodowane błędami na mapie oraz tym, że musiałem przecierać ścieżki w metrowej trawie. Wygrałem i to się liczy. Dzięki Hewi !


W niedziele przyszło mi zmagać się w Pucharze Ślęży. Strasznie wymagający teren, jak i trasa 6,7km i 300m w górę, ta sama organizacja co dzień wcześniej, czyli to co Grabczyk lubi najbardziej. Bałem się, że po tak mocno bieganym sprincie będę miał „powiązane” nogi. Jednak na trasie miło się zaskoczyłem. Noga strasznie podawała, miejscami aż za mocno. Przez to zrobiłem dwa głupie błędy na 2pkt 1’50’’ i 4pkt 1’30’’ oraz kilka 20’’. Tak jak powtarzałem fizycznie była bajka, lecz szkoda głupich błędów, dlatego bieg zaliczyłbym do tych przeciętnych, po mimo kolejnego zwycięstwa.



Obóz rozpoczęliśmy w poniedziałek pierwszym i ostatnim mocnym akcentem jakim był start pierwszych zmian. Czułem się, że jestem zmęczony, jednak gdy przyszło do biegu był luz w kroku ( napawa optymizmem). Z biegu jestem zadowolony, pomimo że podbiłem złą jedynkę (biegaliśmy na same lampiony), wróciłem się i na 3pkt byłem z powrotem w czubie. Przez większość biegu kontrolowałem to co się dzieje w lesie, po za 1pkt i dobiegiem do mety bieg uznałbym za bardzo dobry.

Dziś przyszło nam biegać 4 pętelki po 700m i 5pkt. + 4km OWB i rytmy. Biegałem je strasznie spokojnie, by odpocząć po ostatnich w miarę mocnych 3 dniach. Jutro mam w planie krótkie wybieganie połączone BC1 oraz rytmami. Czwartek to już wyjazd na zawody, rozpoznanie na model event i od piątku walka, Trzymajcie kciuki ;)





Co do parametrów tras, to trochę mnie zaskoczył klasyk. 9,5km i 265m w górę, przewidywany czas zwycięscy 50’, po ok. 5’/km!!! Będzie ciekawie ;D

Zapraszam do śledzenia wyników na żywo na stronie Mistrzostw !!

piątek, 10 czerwca 2011

Konsultacje Kraków i MP Bochnia

Co do pierwszego członu tytułu miałem drobne wątpliwości by go w ogóle umieścić. Ponieważ konsultacje w moim wydaniu wyglądały następująco: fifa, smarowanie kostki altacetem, fifa, mrożenie… . Przyjechaliśmy do Krakowa popołudniu, gdy już reszta Wielkopolski tam była. Kostka cały czas boli po wspomnianych eliminacjach, ale jakbym nie mógł wyjść na wspólne wybieganie nad Wisłe?! W czasie biegu nadal boli, lecz rozmowy na pewne tematy łagodzą ból. Daję radę. Jednak kolejnego dnia już nie daje rady, chodzenie jest straszne, nie wspominając o schodach, wiec trzy dni do MP a ja trenuje wcieranie maści i grę na padzie.

Piątek - sprint 3/4

Przychodzi piątek, kupuje maść przeciwbólową, plastry i zamrażacz, jednocześnie się modląc by ten mix zadziałał. Po sympatycznym otwarciu udaję się na stadion i rozpoczynam rytuał powtarzany na tych zawodach: zamrażacz, maść, zamrażacz, maść, zamrażacz, plastry i można zacząć się rozgrzewać. Przed startem odczuwam jeszcze ból, jednak gdy przychodzi do startu adrenalina robi swoje i liczy się tylko mapa! Mapa, mapa „sprinterska”, na której robię jeden poważny błąd na 55sek (12pkt) i 2x 25sek. (5 i 9pkt). Błąd na 12pkt był spowodowany tym, że bardziej byłem zajęty zwalczeniem kolki niż czytaniem mapy. Bieg kończę na 9 miejscu. Z jednej strony zadowolony z faktu że mogę biegać, a z drugiej szkoda tak głupiego błędu. 0 pkt do eliminacji na EYOC!!


Sobota – średni 4/4

W głowie świadomość, mogę normalnie biegać! Wiedziałem, że ten bieg zadecyduje o tym czy będę liczony do kadry na Europę. Szansa na medal, ostatni bieg eliminacyjny, i możliwość zatkania ust tym którzy mówili że pofarciło mi się na eliminacjach tydzień wcześniej, czyli jednym słowem najważniejszy bieg w tym sezonie!

Udało mi się kolejny raz opanować gorącą głowę przed startem ( chyba nauczyłem się nad tym panować), wyciszyć i wyruszyć do lasu w pełni skoncentrowanym. Tym razem nie przeszkadzali mi dogonieni na Bolek i Gucio. Starałem się biec swoje, nie patrząc na innych. W połowie trasy czułem, że zaczynam słabnąć ( odezwał się obozowy trening w fifę) i wiedziałem, że jakikolwiek większy błąd skreśli możliwość wywalczenia dobrej lokaty. Łącznie 3’10’’ błędu ( 2x1min, 2x30sek, 10sek), zaliczenie jednego bagna do pasa i żenada biegowa od połowy trasy, pozwoliła mi cieszyć się na mecie ze srebrnego medalu Mistrzostw Polski!! Dotychczas największy mój sukces, okupiony ciężkim treningiem! 25pkt do eliminacji


Niedziela – sztafety

Sztafeta z Jackiem i Szymonem. Przed biegiem zakładałem, że pierwsza szóstka byłaby dobrym miejscem i tak też się stało. Można było pokusić się o awans o 1-2 pozycje, jednak przy słabym biegu Szymona jaki moim nie było o tym mowy. Biegowo nie czułem się najlepiej, oraz 3 błędy na łącznie 6’30’’ mówią same za siebie. Brakowało mi na trzeciej zmianie bezpośredniej walki z innymi sztafetami, dlatego moją zmianę zaliczyłbym do bezpłciowych.

Mistrzostwa mogę spokojnie zaliczyć do tych udanych pod względem sportowym jak i organizacyjnym. Co do eliminacji do Mistrzostw Europy to po 4 biegach ranking wygląda tak:

I - R. Niewiedziała 208pkt

II - P. Parfianowicz 200pkt

III - ja 196pkt

IV - W. Jasiński 157pkt

W takim też składzie zostaliśmy powołani na Europę, a tam nie pozostaje nic innego jak udowodnić, że zasłużyliśmy na te powołania.

Osobiście właśnie dzisiaj z chwilą powołania spełniło się mojej marzenie! Po trzech latach treningu, osiągnąłem założony cel, jadę na EYOCa! Po setkach godzin treningu, tysiącach przebieganych kilometrów i wielu wyrzeczeniach mogę powiedzieć, WARTO BYŁO!!!!

Miejcie marzenia i je spełniajcie ;))