niedziela, 27 września 2009

Memoriał Lisa - Cytadela Poznań


27 września udałem się z klubem na sprint do Poznania. Wchodząc do autobusu okazało się, iż jestem najstarszym zawodnikiem w samochodzie (nie licząc szefostwa). Rychu zrezygnował z wyjazdu i normalnie czułem się jak OLDBOY :P Do czego to doszło :D Bieg zapowiadał się ciekawie, bo nie biegałem tam jeszcze i traska bardziej podchodziła pod skrócony średni niż sprint.

Na cytadeli zameldowaliśmy się przed 10 godziną. Start rusza o 10.30. Tak więc szybkie sprawdzenie swojej minuty, a tu ci niespodzianka, biegamy na kartach!!! Jak to się używa ??? Ostatni raz kartę, taką kartonową, z kratkami do podbijania :P to chyba miałem z trzy lata temu. ;) Nie no zawsze jakaś nowość, a i jeszcze warto przypomnieć, że startowałem w OPEN. Na trasę wyszedłem 39min po starcie pierwszego zawodnika.

1pkt- mocno, wziąłem ogrodzenie nie z tej strony.
2,3 pkt - pewnie i czysto.
4,5 pkt - nom i tu się zaczęły schody, atak ścieżką na punkt, w prawo i powinno być dobrze. Check i odbiegam w lewo do 5 jakoś coś tu nie pasuje, hmm? Nawrót !!! Okazało się, że 4 była 5. Coś tu nie pasi??? Mnie się wydaję, że ścieżki tam nie pokrywały się z tymi w terenie ;((( Około 1.30 min błędu.
6 pkt - zły odbieg od punktu, chciałem nadrobić co straciłem, a tu znowu dokładam czas ok. 45sek.
7 pkt - wariant nie najgorszy, ale przy wejściu z 15 sek błędu.
8,9,10 pkt - czysto!!!
11 pkt - zły odbieg, -10 sek.
12pkt - Zamiast obiegać górkę przewiozłem się przez, nie byłoby najgorzej, jednak przy zbiegu w salomonach był problem, -10sek.
13,14,15,16,17,18 pkt - pewnie do mety.
Ile sekund przy każdym podbiciu punktu straciłem to nie jestem w stanie obliczyć, ale był to problem:))) Bieg ukończyłem jako czwarty, za W.Dwojakiem, R.Nowakiem i F.Galla. Z miejsca jestem nawet zadowolony spoglądając na tę ilość błędów... ale z biegu ...

Nawet fajna niedziele zrobiła się dzięki tym mini zawodom:)))
P.S - przepraszam za jakość mapy ale zrobiłem tylko zdięcie, bo mam chwilowe problemy ze skanerem :]

czwartek, 17 września 2009

Psychika w BnO

Postanowiłem napisać kilka moich przemyśleń na temat psychiki w bieganiu na orientacje. Gdyż, wydaje mi się że to jest przyczyną moich występów w kratkę. Psychika jest najbardziej niedoceniana, a jednak temperament ma ogromny wpływ na wyniki w sporcie. Weźmy ostatnie kilka zawodów w moim wykonaniu:
-GP Silesia (+),
-OOM (- !),
-GP Polonia (+),
-GP Pomorza (+/-),
-no i KMP (-).
Po bieganiu przyzwoicie (na luzie) GP Silesia przyszła pora na OOM. Stan psychicznego napięcia zdominował mnie (czyt. sparaliżował). Wszystkie trening zaczynające się od połowy listopada do OOM były podporządkowane pod te jedyne zawody. Każdy trening realizowałem, aby dobrze wypaść na olimpiadzie. Psychiczne napięcie rosło z tygodnia na tydzień. Odpowiednie naładowanie prowadzi do optymalnego stanu startowego, ale w przypadku nadmiernego pobudzenia dochodzi do "gorączki startowej", która paraliżuje. Wydaje mi się iż miałem właśnie z takową "gorączką" doczynienia (nie jestem psychologiem ale tak mi się wydaje:)) ). Przygotowany kondycyjnie byłem nieźle, z orientacją było również dobrze co choćby udowodniłem na GP Silesia. Jednak psychika spowodowało, że najważniejsze zawody w roku zamieniły się w najgorsze. Trenejro przebąkiwał już na obozie iż brakuje mi chłodnej głowy ale nic nie poczyniliśmy w tym kierunku. Dobrym przykładem mojego przeciwieństwa jest Piosek. On zawsze podchodził luźno do biegania i mu wychodziło.
Nie pisze tej notki po to by się usprawiedliwiać z moich słabych wyników na OOM, a tylko chcę przybliżyć wartość psychiki w sporcie, a zwłaszcza biegach na orientacje!!!
Jedyne co mi pozostało to popracować do sezonu 2011 i liczyć na to, że to właśnie będzie ten sezon!!!

poniedziałek, 14 września 2009

KMP Gdynia '09

Klubowe Mistrzostwa Polski zapisały się w kartach Polskiej Orientacji Sportowej złotymi głoskami za sprawą siedmio-zmianowej sztafety. Trzy lata temu w Puławach tego typu bieg został rozegrany i mi osobiście przypadł do gustu. Pierwsze zmiana noc, kolejna na drugi dzień rano ... a co ja będę wam tłumaczył przecież i tak się wszyscy w tym "orientujecie". Powodują że wszyscy są zainteresowani przebiegiem rywalizacji, a emocje trwają od wieczoru do godzin popołudniowych następnego dnia. Skusiłbym się o nazwanie ich "Polską" 10milą.
Ale zacznijmy po kolei. Piątek, sprint rozegrany na terenie parku sportów esktremalnych oraz pobliskiego lasu. Teren bardzo ciekawy, końcówka trasy trudna ze względu na sporą ilość punktów. Sprint interesująco rozegrany, jednak nie obyło się bez drobnych uchybień. Wiem że to brzydko negować kogoś, kto się natrudził przygotowywując super zawody. Krytyka przychodzi podobno ludziom łatwiej więc ja się tego uszczegnę i nic o tym nie wspomnę ;P.
Co do mojego biegu to z pierwszej części trasy jestem zadowolony ale końcówkę skopałem na około 2min i miejsce w pierwszej piątce uciekło. Tak głupie błędy, że masakra. Zmyliła mnie duża ilość krzyżyków na mapie.
Kolejnego dnia w sobotę odbyły się w moim wykonaniu dwa biegi, katastrofalne biegi! Średni ... . Średni charakteryzuje się precyzyjną orientacją, której mi zabrakło na całej trasie. Najchętniej zwaliłbym to na szwankujący (3 letni) kompas, lecz to nie wymówka, tłumaczenie się kompasem tylko bardziej mnie kompromituje. Więc to były tylko i wyłącznie moje błędy, które kolejny raz pozbawiły mnie dobrego miejsca.
Popołudnie spędziłem w Sopocie relaksując się oglądaniem meczów Polaków w kosza i siatkę, jednak stres biegania pierwszej zmiany stopniowo udzielał się coraz mocniej i relaks był nie do końca udany.
Przed 20 godz. przyjechaliśmy do szkoły abym z Frankiem przygotował się do biegu nocnego. Godzina 21.15. Odliczanie. Pięć! Cztery! Trzy! Dwa! Jeden! ... Poszliiiii ! Ponad czterdziestu zawodników na starcie i 150m przed nimi furtka o szerokości 90cm. Jedni ruszyli mocniej inni odpuścili sobie początek, by nie przepychać się w bramce. Pierwszy, drugi punkt, motylki, ..., dziewiąty, ..., dwunasty wszystko idzie jak na razie przyzwoicie, drobne odchyły ale nie jest źle. Następuje przebieg na punkt trzynasty. Już teraz wiem dlaczego trzynastka jest pechowa! Uderzam na pierwszej drogi i transport pod punkt ale dupa! Przebiegam pierwszą ścieżkę i ląduje na drugiej, która odchodzi w drugą stronę. Naprawiam swój błąd ale znowu ląduję w punkcie, gdzie się znalazłem wcześniej. Nie dobrze! wybieram asekuracyjny wariant na maksa. Po tym błędzie panika ogarnęła mnie całego i na dodatek ból brzucha. Drugi motylek zaliczam marszem z panem Dutkowskim i końcówkę pewnymi wariantami do mety. Sporo straty, jeszcze więcej błędów. Miejsce odległe. Wstyd! Cóż widocznie jestem słabo przygotowany aby biegać na w miarę równym przyzwoitym poziomie.
Niedzielę mając wolną od biegania spędziłem podziwiając poczynania innych sztafet oraz prowadząc konwersacje na nie za wysokim poziomie inteligencji z wiadomej przyczyny :P Ostatni dzień podobał mi się najbardziej. Fajnie tak pooglądać poczynania innych z boku. Powygłupiać się i porobić kilka fajnych rzeczy o których niektórzy wtajemniczeni wiedzą no jest jeszcze jeden aspekt ale o tym nie teraz i nie tutaj:D

czwartek, 10 września 2009

Grabczyk od czarnej roboty :P


Zostałem wybrany na pierwszą zmianę w Sztafecie Pokolenia, którą jest bieg nocny ze startu wspólnego. Nigdy nie byłem orłem w biegach nocnych (w swojej karierze mam jak narazie 3 biegi nocne), więc nie wiem dlaczego kolejny raz zostałem nominowany na tę mało komfortową pierwszą zmianę. Podjąłem rękawice i zdecydowałem się z Frankiem i Rysiem na odbycie treningu nocnego, aby choć trochę przyzwyczaić się to tej formy orientacji. W środę o godzinie 20.45 pojechaliśmy zieloną "FECIĄ" do Olejnicy na mapę. Franc rozrysował trasy i zdecydował, że każdy rozstawia po pięć punktów, kolejnych pięć podbiją i ostatnie pięć zbiera tak, aby to płynnie poszło. Każdy rozbiegł się w swoją stronę. Początek trasy miałem dość wolny. Chciałem pewnie rozpocząć, by się nie zrazić oraz dobrze rozstawić punkty, aby Rychu z Francem mnie nie zlinczowali. Rozstawienie poszło powoli ale pewnie. Starałem się obierać najpewniejsze warianty (przeważnie po drogach), zbiegając z dróg tępo biegu znacznie spadało, ale na drogach starałem się różnicę czasową odrobić z nawiązką. Kolejnych pięć punktów poszło też wmiarę płynnie, oprucz jednego źle obranego azymutu( strata około 1min 30sek). Zebranie ostatnich pięciu punktów nie sprawiło mi większych trudności. Jedynym mankamentem było mało pewne wejście na punkt.
Trening nocny był pozytywną odskocznią od biegania po lesie w dzień i fajnym doświadczeniem. Już padły propozycje na kolejny nocny trening za dwa tygodnie, może są jeszcze jacyś chętni na bieganie w nocy po lesie??

sobota, 5 września 2009

MTSF


5 września odbyły się z Poznaniu na AWF-ie testy kadr wojewódzkich w MTSF (Międzynarodowy Test Sprawności Fizycznej). Znajdując się w niniejszej kadrze musiałem o godzinie 5.50 udać się busem na owe testy, które zaczynały się o godzinie 10.00. Testy składały się z trzech etapów. Na początku udaliśmy się na mierzenie, ważenie itp. Później udaliśmy się na stadion aby pobiec 1000m i 50m, a na końcu przeszliśmy na halę, by wykonać ostatnie 6 ćwiczeń którymi były: skłon tułowia w przód, siła dłoni, podciąganie na drążku, brzuszki, skok z miejsca i bieg zwinnościowy. Wszystkie próby wykonałem z różnym skutkiem, ale w porównaniu z zeszłym rokiem to widać poprawę. Mam nadzieję, że za rok również będzie to wzrost a nie spadek. :D