czwartek, 9 czerwca 2011

Eliminacje do MEJa – Sulistrowiczki

Zaczęło się od tego że kiedyś w marcu postanowiłem poszukać sobie map w moim archiwum, które odzwierciedlają teren Mistrzostw Europy, choć o wyjeździe tam tylko marzyłem. W pliku kilku map znalazła się także mapa z MP w Middle z 2008 roku, „Zbójecka pieczara”. Pozytywnie się zaskoczyłem, gdy w biuletynie eliminacji przeczytałem o tejże mapie. Przeznaczenie?!

Ale wracając do tematu, na eliminacje udałem się już w piątek, z postojem we Wrocławiu na makaron i dziwnym spokojem, pewnością siebie, której wcześniej nie miałem przed ważnymi startami. Spokojem którego nie można było poprzeć wcześniejszymi dobrymi wynikami.

Sobota – Middle ¼

Udałem się odpowiednio wcześnie na start, rozgrzałem się, i z zimną głową ruszyłem na trasę. Jednak pierwsze dwa punktu obróciły wszystko do góry nogami. Poważny błąd na 1pkt, na 2pkt jeszcze gorzej. Po takim początku byłem trochę zrezygnowany, jednakże postanowiłem się nie poddawać, bo teren był niezmiernie trudny i wszyscy musieli popełnić jakieś błędy (na mecie okazał się że się nie myliłem) . Z punktu na punkt się rozkręcałem, wracała pewność siebie, mimo że pojawiały się 30sek błędy przy wejściach. Na mecie okazało się, że Ślęża przerosła wszystkich, o dziwo mnie w najmniejszym stopniu. Eliminacje bez Papusia, ale zwycięstwo niezmiernie cieszy i 100pkt w rankingu!!



Niedziela – klasyk 2/4

Kolejny raz wykazałem się siłą spokoju. Nawet pęknięta sznurówka przed biegiem nie wyprowadziła mnie z równowagi. Do lasu ruszyłem z założeniem dostosowania prędkości biegu do możliwości czytania mapy, pełna kontrola na przebiegach i czujność na punktach w skałach. Plan ten udało mi się zrealizować. Mogłem na końcówce jeszcze przyspieszyć, lecz bałem się ryzyka by nie zrobić poważnego błędu – stracić zbyt wielu punktów. Drugie miejsce i 71pkt cieszy!! Bardzo dobrze rozegrałem bieg taktycznie mimo kilku drobnych 30sek błędów.



Przed wyjazdem na Ślęże w ciemno bym wziął taki występ, 171pkt i pierwsze miejsce w eliminacjach po dwóch dniach. Nie ukrywam, że taki teren bardziej mi odpowiada, niż bieżnia na GPM. Góry i skałki to jest to!

PS- po klasyku naciągnąłem Achillesa i stłukłem kostkę ale o tym w kolejnym poście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak komentujecie bez zalogowania się na swoje konta to prosiłbym o późniejsze podpisanie się :) DZINKS