sobota, 8 stycznia 2011

Flaki z olejem

Tak mnie dzisiaj wzięło na umieszczenie jakiegoś postu na blogu. Od dawien dawna nic się tu nie pojawiło, a moje podrażnione ego przez innych blogowiczów nie pozostawia mi nic innego, jak spłodzenie mniej lub bardziej sensownej notatki. Po długich namysłach co to by mogło być, wpadłem!! Błysk intelektu czy też zwykły fart?! Wybór padł na podsumowanie pierwszego miesiąca przygotowań do mojego dziewiątego sezonu. Temat jak temat, jak się nie ma co się lubi to się … ale do rzeczy.

Przygotowania do sezonu 2011 rozpocząłem od początku grudnia. Pierwszy tydzień był podobny to tych wcześniejszych „wprowadzających”, ale już 6 grudnia udałem się na obóz do Zakopanego dzięki uprzejmości Grunwaldu. Sześć dni ładowania akumulatorów w idealnym ośrodku przygotowawczym. Duża ilość sprawności na hali i siłownia, ale stosunkowo mały kilometraż. Jednakże spoglądając na to z perspektywy 6 tygodnia treningu było to odpowiednie posunięcie. Pamiętne problemy na długich wybieganiach rok temu z cierpnącym barkiem itp. odeszły jak ręką odjął. Po prostu o wiele poprawił mi się komfort biegu. Dużym plusem było to, że obóz wprowadził mnie w trening na pełnych obrotach, co też ułatwiło mi trenowanie w codziennej szarej rzeczywistości w domu.

Porównując tą fazę okresu przygotowawczego z wcześniejszymi ( 2010 i 2009) radykalnie zmienił mi się rodzaj bieganych treningów. Nie mam już takiego parcia na kilometraż, lecz na jakość treningów i ich wszechstronność. Rok temu biegałem sporo wolnych kilometrów ze względu na słaby poziom mojego wybiegania. Dzięki bardzo dobrym podwalinom jakie robiłem rok temu, teraz mogę wziąć się za trening bardziej ukierunkowany w stronę mojej największej pięty achillesowej, czyli szybkości. Zdarza mi się biegać treningi z którymi nigdy wcześniej się nie spotkałem, a zupełną nowością są treningi na siłowni oraz wplatanie elementów orientacji w treningi biegowe.

Najbardziej się jednak cieszę z faktu zmiany trenera. Nie chciałbym się aby inni czuli się urażenia, bo dzięki nim w znacznym stopniu poprawiłem swój poziom sportowy, jednak teraz to jestem pod pieczą jednego z najlepszych fachowców w kraju. Co najważniejsze mam do niego zaufanie zbudowane na autorytecie poparty wynikami i wieże że to co robię ma sens.

… oraz mam radość z treningów;))

PS- co do podsumowania miesiąca to 340km na liczniku jest ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak komentujecie bez zalogowania się na swoje konta to prosiłbym o późniejsze podpisanie się :) DZINKS