środa, 8 września 2010

Alpen Adria Cup - Brallo di Pregola

Jak gdyby nigdy nic wsiadłem sobie do samochodu w czwartkowy wieczór, którym to po 16 godzinach znalazłem się 40km nad Genuom, malowniczej wiosce położonej na zboczu Apenin, gdzie odbyła się kolejna edycja zawodów z serii Alpen Adria Cup.


Spoglądając na listy startowe tuż po przyjeździe, nie byłem szczęśliwy z faktu że musiałem się fatygować na zawody w których bierze udział niespełna 300 zawodników. Jednakże mimo małej frekwencji zawody zostały zorganizowane z dużym rozmachem i było widać że Brallo di Pregola żyje tymi zawodami, a organizatorzy robią wszystko by impreza stała na jak najwyższym poziomie.

Organizacja kolejny raz była na takim poziomie do jakiego dążą nasi organizatorzy. Na starcie znajdował się wodopój, oraz stolik z piktogramami, taśmami i długopisami, dzięki którym można było sobie dopieścić swoje opisy. Meta wszystkich etapów po za sprintem znajdowała się na malowniczym zboczu, co odwdzięczało się rzeźnickimi finiszami. Komentator na mecie, przeżywał zmagania bardziej niż sami zainteresowani. Komentował i przeprowadzał wywiady w języku włoskim, niemieckim oraz angielskim i dzięki temu utwierdził mnie w przekonaniu, że jestem pałą z anglika, ponieważ wziął mnie do mikrofonu, gdy przybiegłem pierwszy na pierwszej zmianie. Przy stanowisku z sczytywaniem chipów znajdował się także namiot z wodą herbatą, ciastkami oraz jabłkami, którymi można było się bez końca częstować co też czyniłem.

Do map jaki tras ciężko było się do czegoś doczepić. Niby mapa nie zgadzała się w pewnych miejscach, jednak ja jakoś specjalnie tego nie odczułem i wydaje mi się, że było to tylko tłumaczenie po nieudanych biegach moich znajomych. Przy projektowaniu tras budowniczy starał się zadbać o ich atrakcyjność, lecz nie ustrzegł się, kilku błędów, typu „postawienie pkt. tuż za drogą”.

Nocny sprint był najbardziej specyficznym nocnym sprintem w mojej karierze, ponieważ został przeprowadzony o godzinie 19.00, gdy słońce grzało w najlepsze i lampa, którą ładowałem pół dnia odeszła do lamusa. Jednakże organizacja samego biegu była równie wzorcowa jak reszta etapów. Meta oraz start znajdowały się w okolicach ronda, które było centrum ……. . Rywalizacja toczyła się w dwóch miejscowościach na wschodzie i zachodzie mapy. Punkty stały jak należy, a bieg pod względem fizycznym i technicznym należał do tych wymagających. Aby umożliwić przeprowadzenie rozgrzewki zawodnikom zamknięto nawet jedną z ulic. Po biegu cała zabawa przeniosła się do pobliskiego „amfiteatru” na pasta party oraz dekorację najlepszych.

Sztafety

1pkt – zamiast spoglądać w mapę biegłem za ferajną i zabiegłem ostro pkt.

3pkt – odchył na prawo przy wejściu.

4pkt – nie potrzebnie zbiegałem w dół, należało trzymać wysokość.

7pkt – uradowany wysoką pozycją odbiegłem 45stopni w drugą stronę.

Klasyk

1pkt – nerwowy początek, przebiegłem go.

3pkt – kolejne problemy przy wejściu, nerwowo!!

8pkt – wybrałem wariant z lewej, choć z prawej był równie interesujący i chyba trochę lepszy.

12pkt – nie ustawiłem kierunku przy odbiegu od 11pkt.

16pkt – zmęczenie, rozprężenie ostatnim etapem biegu i kolosalny błąd, wydawało mi się że jestem przy korzeniu przy kresce a byłem z 100m wyżej.



Średni – najlepszy bieg !!

3 i 6pkt – brak pewności przy „wejściu”, szukanie ich za wcześnie.

14pkt – wydawało mi się, że wchodzę siodełkiem przy kresce, a było inaczej i wpadłem na 9pkt.

15pkt - chwila zwątpienia przy wejściu.

17pkt – nie doczytałem mapy i za bardzo halsowałem z lewej.


Strona zawodów
Galeria zdjęć


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak komentujecie bez zalogowania się na swoje konta to prosiłbym o późniejsze podpisanie się :) DZINKS