sobota, 31 października 2009

Wjeżdżanie sobie na ambicję!


W pewien sobotni mroźny lecz słoneczny poranek, wstałem z łóżka o godzinie 7.45 aby zjeść śniadanie przed treningiem. Mój żołądek potrzebuje co najmniej 2h na strawę. Tak więc w sam raz, by o godzinie 10.00 wyruszyć w trasę.

Zbliża się godzina „W”, w pełnym ekwipunku, oraz lekką nutką niepewności oczekuję na Marka i Rycha. Już 10min po, a ich nadal niema! Pierwsza myśl jak nasunęła mi się do głowy to: „zaspali”! W akcie desperacji łapię za odkurzacz i zaczynam sprzątać swój pokój. Jeśli do 10.30 ich nie będzie to idę sam. A tu nagle miłe zaskoczenie! Dzwonek do drzwi, czy mi się śni :P ? Chłopaki czekają na mnie pod domem. Buty, rękawiczki, opaska i wyruszamy w drogę. Tempo jak to na rozbieganiu, aby przed siebie. Pierwsza godzina mija w miarę szybko, dzięki różnorodnym konwersacją jakim to poddaliśmy się w trakcie pokonywania kolejnych kilometrów. Nastała chwila milczenia. Po 2 min ile sił w płucach krzyknął Marek: „ Wiem którędy pobiegniemy!” Błysk geniuszu, czy tylko dziwny zbieg okoliczności? Nie mam pojęcia ale byłem z Damianem miło zaskoczony. Marek: „ lecimy na Perkowo, w końcu jesteśmy hardcorami :P’’. Po kolejny 20 minutach spędzonych na niekończących się pogawędkach, trasa zadała nam kolejne pytanie. Prosto do Mochy jakieś 3,5 km, czy przez punkt Lehmanna nadkładając 2km? Pierwszy wyskoczyłem z i inicjatywą: „ proponuje przez Lehmanna przynajmniej zrobimy dzisiaj z 20 km i będzie fajnie”. Marek spojrzał na Rycha i dojrzał w jego oczach wielki znak zapytania. Marek: „ Rychu no co ty nie dasz rady? Przecież byłeś 5 na longu :P”. Ambicja Rycha nie pozwoliła mu odpuścić i odrzekł: „lece z wami”. Tak się napiął, że chyba nawet prze km prowadził :P. Na zegarku pojawiła się 100min biegu. W ramach bycia hardcorem stwierdziłem, iż nie mogę być gorszy od towarzyszy wycieczki biegowej (w końcu musieli podbiec do mnie jakieś 1.5km) i pobiegnę do Rina oddać mu chipa, dokładając do dystansu w sumie z 3km. Jak rzekłem tak, też uczyniłem. Pożegnaliśmy się po przez uścisk dłoni i każdy pobiegł w swoją stronę.

Na plotkach w czasie biegu spędziłem dziś 125minut. Całkiem fajne i pracowite 125minut. Ilość pokonanych kilometrów w moich wykonaniu oscyluje w granicach 23km, jednak nie jest to jeszcze oficjalny wynik, ponieważ precyzyjne mierzenie jeszcze się odbędzie. Jestem zadowolony z dzisiejszych wojaży, gdyż jest to mój pierwszy trening (nie na obozie), na którym z własnej nie przymuszonej woli pokonuje granicę 20 km. ;))

1 komentarz:

Jak komentujecie bez zalogowania się na swoje konta to prosiłbym o późniejsze podpisanie się :) DZINKS